Nic na tym nie zarabiam.
Jest to odpowiedź na pytanie które na pewno nie raz padnie w komentarzach. Nikt, poza samym prezesem Zbawicielem, nie zmusza mnie do pisania o nim. Co chwilę spotykam sie z jakąś brednią, jakimś idiotyzmem związanym z tą osobą. Na przykład, ostatnio błądząc po You Tube, natknąłem się na filmik "dokumentalny" pt. "Lider". Filmik poświęcony genialnemu strategowi, Zbawcy narodu - Jarosławowi Kaczyńskiemu. Nie wiem ile ton wazeliny zużyto na jego wyprodukowanie. Jednak nie to mnie zbulwersowało. Do tej pory byłem "przekonany", że to św. (pamięci) Lech zasługuje na pomnik. Przecież wciąż nie ustają pielgrzymki do chodnika na Krakowskim Przedmieściu w tej właśnie intencji. A tu nagle trafiam na pomnik medialny postawiony żyjącemu wciąż jeszcze bratu Jarosławowi. Bo czyż na miano "pomnika" (z wazeliny - ale jednak) nie zasługuje choćby początek tego "dokumentu?
Kamienie na szaniec
Ten patos (Oscar za muzykę), ten dobór poezji ("...na śmierć idą po kolei...") niechcący chyba nawiązujący do Prezydenta Tysiąclecia. No i w końcu ta przepełniona dramatyzmem i świadomością misji deklamacja. Prawdziwe arcydzieło!
Uczciwie muszę przyznać, że w całym tym dziele "Lider" kilkukrotnie dzielił się wspomnieniami o swym bracie. Jednak i tytuł i wymowa całości nie pozostawia żadnych wątpliwości kto tak na prawdę jest "wielki". Te przebijające się przez patetyczną muzykę okrzyki: "Jarosław! Jarosław!". Ta pusta mównica i samotne mikrofony oczekujące na nadejście proroka i w końcu oklaski - jest! raczył przyjść!
Przyszedł - i to kto! Mąż wielki. Świadczyć mają o tym te wzniesione stromo w górę obiektywy. Mąż długo czekany, by uchwycić w swe mocarne dłonie drzewce flagi targanej przez wraży zapewne wiatr. Mąż zarazem skromny, ale świadomy swej misji i gotów "na śmierć iść po kolei".
Ale oddajmy głos osobie bezstronnej i zarazem kompetentnej w ocenie wodza.
Profesor czerwonousta
Do tego stopnia nie liczący się z innymi, że potrafiący bez zażenowania kłamać, nie przejmując się tym, co inni o tym sądzą. Czy pamiętacie drodzy czytelnicy genezę "żoliborskiej inteligencji"? Czy pamiętacie pogardliwe i złośliwe wypominanie Tuskowi, że wychował się "na podwórku"? Czy pamiętacie stworzoną przy tej okazji "górną półkę"? Do dzisiaj Zbawiciel nie może wyjść z tej konwencji. Nadal przy każdej okazji pokazuje "wyższość swojego pochodzenia". Ale ciekawe co na ten temat powiedział na użytek tej prymitywnej agitki, nazywanej "filmem dokumentalnym.
Żoliborz, czy Targówek?
Ale wróćmy do współczesności. Ja powątpiewam w "geniusz polityczny" Zbawiciela, ale rzesze wiernych nie mają żadnych wątpliwości. Wie o tym prezes i wiedzą jego żołnierze.
Spontaniczny aplauz
Niestety to wszystko na marne! Już nic na świecie nie zadowoli prezesa. Nic nie sprawi, że poczuje się spełniony. Ciągle będzie odczuwał jakiś niedosyt. Nawet gdyby przed pałacem prezydenckim na koniu, zamiast księcia Pepi, zasiadł "sam" Lech! Zawsze może okazać się, że na przykład koń niezbyt jest z tego zadowolony. Nigdy nic już nie będzie dobrze.
Niespełnienie
Teraz wyobraźmy sobie, że taki frustrat obejmuje władzę.
????????
Komentarze