Przestańcie nazywać błędem to, co jest przeciwieństwem waszej prawdy, a prawdą to, co jest przeciwieństwem błędu.
Przestańcie nazywać błędem to, co jest przeciwieństwem waszej prawdy, a prawdą to, co jest przeciwieństwem błędu.
-leszek -leszek
451
BLOG

LIDER

-leszek -leszek Polityka Obserwuj notkę 2

   Nic na tym nie zarabiam.

Jest to odpowiedź na pytanie które na pewno nie raz padnie w komentarzach. Nikt, poza samym prezesem Zbawicielem, nie zmusza mnie do pisania o nim. Co chwilę spotykam sie z jakąś brednią, jakimś idiotyzmem związanym z tą osobą. Na przykład, ostatnio błądząc po You Tube, natknąłem się na filmik "dokumentalny" pt. "Lider". Filmik poświęcony genialnemu strategowi, Zbawcy narodu - Jarosławowi Kaczyńskiemu. Nie wiem ile ton wazeliny zużyto na jego wyprodukowanie. Jednak nie to mnie zbulwersowało. Do tej pory byłem "przekonany", że to św. (pamięci) Lech zasługuje na pomnik. Przecież wciąż nie ustają pielgrzymki do chodnika na Krakowskim Przedmieściu w tej właśnie intencji. A tu nagle trafiam na pomnik medialny postawiony żyjącemu wciąż jeszcze bratu Jarosławowi. Bo czyż na miano "pomnika" (z wazeliny - ale jednak) nie zasługuje  choćby początek tego "dokumentu?
 

Kamienie na szaniec


   Ten patos (Oscar za muzykę), ten dobór poezji ("...na śmierć idą po kolei...") niechcący chyba nawiązujący do Prezydenta Tysiąclecia. No i w końcu ta przepełniona dramatyzmem i świadomością misji deklamacja. Prawdziwe arcydzieło!

   Uczciwie muszę przyznać, że w całym tym dziele "Lider" kilkukrotnie dzielił się wspomnieniami o swym bracie. Jednak i tytuł i wymowa całości nie pozostawia żadnych wątpliwości kto tak na prawdę jest "wielki". Te przebijające się przez patetyczną muzykę okrzyki: "Jarosław! Jarosław!". Ta pusta mównica i samotne mikrofony oczekujące na nadejście proroka i w końcu oklaski - jest! raczył przyjść!

   Przyszedł - i to kto! Mąż wielki. Świadczyć mają o tym te wzniesione stromo w górę obiektywy. Mąż długo czekany, by uchwycić w swe mocarne dłonie drzewce flagi targanej przez wraży zapewne wiatr. Mąż zarazem skromny, ale świadomy swej misji i gotów "na śmierć iść po kolei".

   Ale oddajmy głos osobie bezstronnej i zarazem kompetentnej w ocenie wodza.

Profesor czerwonousta

 

   Pani profesor pod koniec swej wypowiedzi przekazała nam dwie ważne informacje. Mianowicie, że Jarosław Zbawiciel jest człowiekiem bez kompleksów. Tym samym zadała druzgocący cios wszystkim wrogom prezesa, oceniającym go jako "małego zakompleksionego człowieczka". I druga informacja: "że ma on niesamowite oparcie w sobie". Niestety, nie dorastam w uwielbieniu prezesa nawet do kolan pani profesor. Wydaje mi się bowiem, że człowiek "mający niesamowite oparcie w sobie", to człowiek próżny, zadufany w sobie, nie liczący się z innymi a nawet ich lekceważący, itd., itp..


   Do tego stopnia nie liczący się z innymi, że potrafiący bez zażenowania kłamać, nie przejmując się tym, co inni o tym sądzą. Czy pamiętacie drodzy czytelnicy genezę "żoliborskiej inteligencji"? Czy pamiętacie pogardliwe i złośliwe wypominanie Tuskowi, że wychował się "na podwórku"? Czy pamiętacie stworzoną przy tej okazji "górną półkę"? Do dzisiaj Zbawiciel nie może wyjść z tej konwencji. Nadal przy każdej okazji pokazuje "wyższość swojego pochodzenia". Ale ciekawe co na ten temat powiedział na użytek tej prymitywnej agitki, nazywanej "filmem dokumentalnym.

Żoliborz, czy Targówek?


    Teraz obowiązującą wersją jest, że Lider prawdziwych Polaków wychowywał się na ulicy. Że był normalnym chuliganem, że rozbijał i miewał rozbitą głowę. Że głównym argumentem w konfrontacji z innymi była cegła, żelazny drąg lub zwykła drewniana pałka. Nie wiem czemu to służy. Czy ma pokazać, że nawet tacy "wielcy" ludzie jak ON, Kim Ir Sen i inni, też w młodości byli zwykłymi dziećmi. No nie do końca zwykłymi. Wszak nasz bohater już wtedy w bijatykach z Targówkiem ćwiczył odpieranie ataków wroga ze wschodu. I chyba go pokonał i zwyciężył, gdyż do dzisiaj Żoliborz jest niepodległy a Targówek musi się ograniczyć do prawego brzegu Warszawy.

    Ale wróćmy do współczesności. Ja powątpiewam w "geniusz polityczny" Zbawiciela, ale rzesze wiernych nie mają żadnych wątpliwości. Wie o tym prezes i wiedzą jego żołnierze.

 

Spontaniczny aplauz

    Zauważyliście ten spontan? "Będzie Pan przemawiał. A ha, i w tym miejscu (zapewne gdy Pan zrobi "ciam"), będzie taki aplauz, taka energia....". No - normalny prorok. A na pierwszy rzut oka piesek prezesa! Niesamowite. Teraz wiem, skąd się biorą "sukcesy" prezesa w kolejnych wyborach. Mając w swoich szeregach takich jasnowidzów, nie trudno przewidzieć i uwierzyć w sukces.

    Niestety to wszystko na marne! Już nic na świecie nie zadowoli prezesa. Nic nie sprawi, że poczuje się spełniony. Ciągle będzie odczuwał jakiś niedosyt. Nawet gdyby przed pałacem prezydenckim na koniu, zamiast księcia Pepi, zasiadł "sam" Lech! Zawsze może okazać się, że na przykład koń niezbyt jest z tego zadowolony. Nigdy nic już nie będzie dobrze.

Niespełnienie

Teraz wyobraźmy sobie, że taki frustrat obejmuje władzę.

????????

 

-leszek
O mnie -leszek

Prowadzę również bloga: Refleksje po 60-ce Zamieszczam publikacje w: Blogi Newsweeka Jak do tej pory, dyskusji ze mną boi(ją) się: - Amelia 007 - seawolf Z kolei ja nie mam ochoty gościć u siebie (przynajmniej na razie) z powodu braku ludzkich odczuć: - ROTMEISTER

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka