Przestańcie nazywać błędem to, co jest przeciwieństwem waszej prawdy, a prawdą to, co jest przeciwieństwem błędu.
Przestańcie nazywać błędem to, co jest przeciwieństwem waszej prawdy, a prawdą to, co jest przeciwieństwem błędu.
-leszek -leszek
325
BLOG

Słowny oręż

-leszek -leszek Polityka Obserwuj notkę 4

 

Notkę tą dedykuję komentatorowi mojego wpisu w Salonie24 pt. „PiS przechodzi do historii” – panu Tadeuszowi Hatalskiemu. Powodem tej dedykacji nie jest zawartość Jego komentarzy. Zainspirowały mnie one jedynie do zastanowienia się nad językami jakich używają komentatorzy spod różnych „znaków”.

Umiejętność posługiwania się językiem, wykorzystywana do przekazywania informacji, czyni człowieka podmiotem dowolnej społeczności. Bez umiejętności przekazywania informacji, bylibyśmy tylko zbiorem elementów o podobnych właściwościach. I nie ulega wątpliwości, że język, jakim się posługujemy, sposób w jaki go wykorzystujemy ma duży wpływ na kształtowanie naszej świadomości.

Zacząłem nad tym problemem zastanawiać się, gdy spostrzegłem, że wspomniany wyżej komentator użył zwrotu: „boicie się polskości”. W komentarzach pod moją notką skupiłem się na próbie wyjaśnienia, co mój adwersarz rozumie pod pojęciem „polskości”. Każdy, komu będzie się chciało przejrzeć tą notkę zauważy, że nie dowiedziałem się tego. Natomiast wymiana zdań stawała się coraz bardziej jałowa i kierowała się w ślepą uliczkę. Po uważnym przeanalizowaniu tych komentarzy doszedłem do wniosku iż przyczyną tego stanu rzeczy było skupienie mojej uwagi nie na tym co trzeba słowie. Bowiem winę za brak możliwości porozumienia się i wzajemnego zrozumienia ponosi wyrażenie – „oni boją się ….”.

Proszę sobie przypomnieć ile razy słyszeliście ten zwrot z ust prezesa PiS i jego krzykaczy (lub jak kto woli – klikonów). W miejsce wielokropka można wstawić dowolne słowo. Najczęściej jednak używane przez wspomnianych, były słowa: prawda, polskość, patriotyzm itp..

Czas na wykazanie związku między używaniem podobnych zwrotów a mentalnością używających takiego języka.

W moim przypadku, w sposób zawoalowany zostałem posądzony o to, że „boję się polskości”. Skupię się więc na tym przykładzie. Otóż komentator mój mógł użyć sformułowania „niewłaściwie rozumiesz polskość”, lub „to co nazywasz polskością, jest jej zaprzeczeniem”. I po takim lub podobnym stwierdzeniu powinno nastąpić uzasadnienie. W tej chwili mogę tylko zastanawiać się, na ile świadome było użycie zwrotu „boisz się …”. Bo o tym, że twórca tego zwrotu stworzył go celowo – jestem w stu procentach przekonany.

Czego bowiem się boimy? Czy boimy się kogoś z kim dyskutujemy, mając odmienny pogląd na przedmiot dyskusji? Nie, bo nawet jak nie przekonamy swego interlokutora, to i tak odnosimy korzyść gdyż dowiedzieliśmy się czegoś więcej w temacie sporu. Czy boimy się przedmiotu dyskusji? Nie, bo jesteśmy przekonani, że nie wygląda on tak jak przedstawił go nasz dyskutant. Boimy się WROGA. Boimy się kogoś, kogo nie obchodzą dyskusje. Kto niezależnie od naszych argumentów i tak będzie czuł potrzebę zrobienia nam krzywdy. Tak więc wprowadzając do dyskusji słowo „bać się”, wprowadzamy element wrogości. A wroga trzeba przecież zniszczyć. Stąd już maleńki kroczek do nienawiści.

Skąd to wszystko się bierze? Już klasyk mówił, że rewolucja jest procesem ciągłym, permanentnym. Procesem, który nie ma końca. Tym klasykiem był tow. Lenin. Wiedział, że rewolucja w tym samym momencie gdy się skończy – poniesie klęskę. Ponadto wypowiedział on również inne znamienne i brzemienne w skutki zdanie – rewolucja by trwać, musi mieć wroga. W każdym momencie. Jeżeli go nie ma, trzeba go stworzyć. Twórczo te myśli rozwinął i wprowadził w życie inny klasyk – tow. Stalin. I nie na darmo przylgnął do niego, wśród wielu innych, przydomek – Wielkiego Językoznawcy.

W naszej najnowszej historii też już mieliśmy przykład włączenia do walki języka. Był czas, gdy na każdym kroku tropiono „układ”. Ten tajemniczy twór był tym wrogiem, którego stworzenie zalecał klasyk. Niestety, te praktyki nie ustały wraz z przegranymi wyborami „twórców i obrońców IV RP”. Metodę klasyka twórczo rozwinięto. Nie tylko poprzez tworzenie elementów negatywnych, czyli wrogów – ale również przez zawłaszczanie pozytywnych elementów języka. Okazało się np., że patriota – to miano którego używanie dozwolone jest tylko przez członków jednej opcji. Opcji, która często o sobie mówi: „obóz patriotyczno-katolicki”. A przecież w całej historii języka polskiego patriotą nie został nikt, kto tak sam o sobie mówił. Na to miano trzeba było sobie zasłużyć w oczach innych rodaków. Dopiero nadanie prawa do tego miana przez innych – nobilitowało noszącego. Ja mogę sobie nadać miano młodego, wysokiego, szczupłego bruneta – a i tak lepiej nie pytać, co kobiety o tym będą sądzić.

Po niezbyt chwalebnych obchodach Święta Niepodległości znowu zabrzmiał językowy oręż w ustach wodza „rewolucji”. „W dniu Święta Niepodległości Niemcy, oczywiście nie mówię tu o wszystkich Niemcach, bili Polaków”. To słowa Jarosława Kaczyńskiego. Ludzie tak naiwni jak ja, pomyślą, że przecież mógł powiedzieć: „w dniu Święta Niepodległości chuligani niemieccy bili Polaków”. Już pominięcie przy słowie „Polaków” słowa „chuliganów” – wystarczyło by nadać dramaturgii tej wypowiedzi. Ale gdzie byłby w tym wszystkim „wróg”? Natomiast w formie jaką użył, „wróg” aż kłuje w oczy.

Morał z tego wynika taki:

Zwracajmy baczną uwagę na treść wypowiedzi. Jednak nie zapominajmy również o tym, że forma nieraz więcej powie o intencjach rozmówcy niż wynikałoby to z treści.

 

       Zdaję sobie sprawę, że zaledwie dotknąłem tematu. Szczegółowa analiza wypowiedzi wielu polityków i „polityków” przyniosłaby ocean przykładów manipulowania słowami, a co za tym idzie – również słuchaczami. Jeżeli słuchacz identyfikuje się ideologicznie z takim mówcą, nawet nie zauważy indoktrynacji jakiej jest poddawany. Potem w swoich rozmowach czy dyskusjach bezkrytycznie powtarza zasłyszane głupoty jako prawdy objawione. I o to chodzi. Przypomnę jeszcze raz klasyka:

- rewolucja musi trwać bez przerwy.

A co za tym idzie – potrzebne jest również bez przerwy „mięso armatnie”. I właśnie pozyskiwaniu tego mięsa służy manipulacja słowami.

-leszek
O mnie -leszek

Prowadzę również bloga: Refleksje po 60-ce Zamieszczam publikacje w: Blogi Newsweeka Jak do tej pory, dyskusji ze mną boi(ją) się: - Amelia 007 - seawolf Z kolei ja nie mam ochoty gościć u siebie (przynajmniej na razie) z powodu braku ludzkich odczuć: - ROTMEISTER

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka